sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 20

MEGA WAŻNA NOTKA NA DOLE!
OD NIEJ ZALEŻY PRZYSZŁOŚĆ TEGO FF! 




8 komentarzy - WOW  WOW WOW

*oklaski*

Sorki za to spóźnienie, ale wiecie -szkoła i te sprawy
Miałam mega zawalone tygodnie - jednego dnia był sprawdzian z fizyki, trzeba było napisać 2 opowiadania na Polski, kartkówka z Biologii i babka pytała z anglika i niemca.
Normalnie żyć nie umierać

A żeby tego było mało wyjeżdżam za jakiś czas do Włoch (na stałe)
Ale wylałam siódme poty i tak oto powstał ten jakże nudy, zwyczajny rozdział.
Cały czas zastanawiałam się, co w nim napisać, szkoła rozwaliła mi MUSK :))

Wiem, że to Was nie interesuje ale chyba jestem chora. Poświęcam sie dla Was no x'D

____________________________________________

- Harry no weź - szturchałam chłopaka, bo ten cały czas siedział w jednym miejscu naburmuszony.
- Prooooooszę? - dźgnęłam go palcem w żebra i dostrzegłam, że siłą powstrzymuje uśmiech.
- Musisz mnie przekonać - powiedział, odwracając się w moją stronę
- Nie, mam lepszy pomysł. Zrobię dziś to, co będziesz chciał. Ale tylko jedną rzecz - W duchu błagałam Boga, by Harry nie wymyślił niczego zboczonego.
- Kupię auto, przerobimy go i wystartujemy w wyścigach - serio?
- Harry, chodziło mi o coś bardziej realnego - parsknęłam, głupio się uśmiechając
- Ależ kochanie, to jest jak najbardziej realne, jeszcze dziś pojedziemy do salonu i coś wybierzemy - uśmiechnął się, a ja tylko otworzyłam szerzej oczy, zdziwiona.
Ten chłopak chyba nigdy nie
przestanie mnie zadziwiać.

***
I tak oto tym sposobem przechadzaliśmy się pomiędzy różnorodnymi autami różnych marek.
Harry co trochę przystawał przy którymś i sprawdzał cenę, ale najwidoczniej żadne z pojazdów nie przypadło mu do gustu.
- Harry serio, musimy zaraz wracać - westchnęłam zerkając na godzine.
Już prawie cały dzień siedzimy i wybieramy auto, absurd.
- Kochanie wiem, że chciałabyś mnie już zaciągnąć do łóżka, cierpliwości troche - mruknął mi do ucha, łapiąc mnie w pasie i przyciskając do swojego torsu.
Prychnęłam i próbowałam go od siebie odsunąć, lecz na marne, ponieważ mocniej zacieśnił uścisk na mojej talii.
Już miałam coś powiedzieć, ale zadzwonił jego telefon, za co w duchu dziękowałam Bogu.

-Halo?
- Jestem zajęty, do kurwy
- Kpisz, nie ma mnie w Londynie
- Możesz powiedzieć mi to teraz - jego głos coraz bardziej się podnosił, a ja zastanawiałam się, o co chodzi.
- CO KURWA?! - wytrzeszczył oczy i wydarł się tak głośno, że pracownicy zmierzyli nas groźnym spojrzeniem.
- Chodź - powiedział do mnie łapiąc mnie za rękę i ciągnąc do wyjścia.
- Co się stało? - spytałam zmartwiona próbując wywinąć się z jego stalowego uścisku.
Sapnął i odwrócił się do mnie przodem, biorąc kilka wdechów i wydechów, by się uspokoić.
Złapałam go za rękę i lekko potarłam kciukiem, by umorzyć jego złość.
Zły Harry to bardzo, ale to bardzo nie dobry Harry.
Po krótkim czasie jego wzrok złagodniał, a tęczówki nabrały pierwotnego, zielonego odcieniu.
Położył rękę na moim policzku i wpił się w moje usta.
Muskał je delikatnie, opiekuńczo i namiętnie, lecz oderwał się na chwile stykając nasze czoła.
- Będę Cię chronił, kochanie. Przy mnie jesteś bezpieczna - powiedział patrząc mi prosto w oczy. Podczas, gdy mówił jego usta pocierały o moje, co przyprawiło mnie o gęsią skórkę.
- O co chodzi, Harry?
- Oni znowu Cię szukają, znowu Cię chcą, ale nie pozwole im na to - zacisnął oczy i mocno mnie do siebie przytulił. Wtuliłam się chłopaka wciągając jego perfumy.
- Kim oni są? - spytałam, nie mogąc się od niego oderwać. Zbyt bezpiecznie czułam się w jego ramionach, by teraz to przerwać
- Ci ludzie to bezduszne bestie, które chcą ukarać mnie za to, że Cię nie zabiłem. Próbują Cię znaleźć i posiąść, by robić Ci krzywdę i dobrze wiedzą, że tym zranią również mnie. Chcą zemsty, ale ja im nie pozwole by tknęli Cię swoim brudnym paluchem - wymamrotał w moje włosy, a ja poczułam ciepło w sercu.
To, co powiedział było takie szczere, ton jego głosu sprawił, że uwierzyłam w to, co mi obiecał.

***
- Co teraz zrobimy? - spytałam, siedząc mu na kolanach i bawiąc się jego palcami.
- Musimy uciec
- Jak? - odwróciłam lekko głowę, by spojrzeć mu w oczy
- Będziemy podróżować po świecie, kotku - uśmiechnął się lekko, gładząc mój policzek
- To będzie bardzo dużo kosztowało
- Stać mnie. O to się nie martw, kochanie- nie dał mi dojść do słowa i wpił się w moje usta, odbierając mi dopływ tlenu.
Posadził mnie na sobie okrakiem łapiąc moją pupę i przysuwając bliżej swojego członka.
Jęknął, gdy lekko się o niego otarłam.
Zaczął poruszać biodrami, przez co jęczałam z rozkoszy i zatopiłam palce w jego miękkich lokach.
Próbowałam po omacku szukać wyłącznika światła, lecz przesuwając ręką zahaczyłam o lampkę, która spadła z hukiem i się zbiła.
Nie przejęłam się tym dalej całując Harrego, a on nie zaprzestawał swoich ruchów.
Nagle do mojego pokoju wpadła zdyszana ciotka, na co momentalnie się od siebie oderwaliśmy.
Wstałam z niego i niewinnie uśmiechnęłam się do cioci, próbując zakryć rumieńce.
- J-ja p-przepraszam, myślałam, że coś się Wam stało. Po prostu usłyszałam, jak się coś tłucze i się wystraszyłam. P-przepraszam - jąkała się przeczesując palcami włosy, co mnie trochę rozśmieszyło.
- Nic się nie stało- zaśmiał się lekko Harry, ciagnąc mnie w dół i ponownie usadzając na swoich kolanach.
Mentalnie chciałam walnąć mu w twarz, że jest taki śmiały w stosunku do mojej ciotki. Ona widziała nas w dwuznacznej sytuacji, a on jakby nigdy nic sadza mnie na swoich kolanach.

Kobieta uśmiechnęła się do nas i podniosła prawą brew.
- Skoro już zaczęliśmy, to chodźcie na dół, bo chyba muszę Was nauczyć co to prezerwatywa - zaśmiała się, a ja oblałam się mocniejszym rumieńcem i schowałam twarz w dłoniach, a Harry tylko gardłowo się zaśmiał.
- No dalej Mo, nie bądź świętą dziewicą. Każda laska na Twoim miejscu mając takiego gorącego i przystojnego faceta jak Harry wykorzystałaby tą sytuację - zaśmiała się, a ja wytrzeszczyłam na nią oczy.
Harry objął mnie od tyłu przyciskając do swojej klatki piersiowej i zaśmiał się na słowa ciotki.
- Mogłaby pani usiąść? Mam sprawę - spytał
- A to jednak chcecie te porady o seksie, co? - zażartowała i usiadła na przeciw nas.
- Zabieram Mo w podróż po całym świecie, nie macie nic przeciwko ? - spytał, a ja w myślach pogratulowałam mu, że wymyślił takie coś.
Ciocia popatrzyła na nas zmieszana i zmrużyła oczy na Harrego nie do końca dowierzając, ale chwile później jej twarz rozświetlił wielki uśmiech.
- Jasne, że nie! Nasza mała Morgan niech się cieszy, że znalazła takiego wspaniałego faceta jak ty- zaśmiała się i opuściła nasz pokój.

Gdyby tylko wiedziała.
Gdyby tylko wiedziała, jakie niebezpieczeństwo mi grozi, w życiu nie dopuściłaby mnie do Harrego, który w jej oczach wydaje się spokojnym, ułożonym chłopakiem.
Gdyby tylko wiedziała, że to jego brat zabił moich rodziców czyniąc mnie sierotą
Gdyby tylko wiedziała, jaką krzywdę na początku naszej znajomości zrobił mi Harry

__________________________________

Zwracam się do Was o poradę.
Nie mam już pomysłu na to opowiadanie.
To FF okazało się jednym, wielkim niewypałem. Zaczynając pisać byłam zbyt zaślepiona tym, że napiszę ff o Harrym bad boy'u. To był błąd, bo nie przemyślałam całej fabuły, przez co teraz brak mi pomysłów.
Chciałabym napisać nowe opowiadanie - zdecydowanie bardziej przemyślane, ułożone. Miałabym napisane kilka postów nad, byście nie musieli wiecznie czekać na rozdział.
Chcę napisać coś o szkolnym Harrym, a to opowiadanie powierzyć jakiejś utalentowanej osobie.
Pomysły mi się wyczerpały, piszę rozdziały bo muszę, to już nie sprawia mi frajdy.
Bardzo źle się czuje z tym, że musicie tak czekać na kolejną notke, przepraszam.

PYTANIE DO WAS ( OD WAS TO WSZYSTKO ZALEŻY! )
KONTYNUOWAĆ TO FF? ( ROZDZIAŁY NIE BYŁYBY TAK CZĘSTO I NIE WIEM, CZY BYŁYBY CIEKAWE, BO W MOJEJ GŁOWIE PISZCZY PUSTKA)

CZY

ODDAĆ TO FF KOMUŚ, KTO DOBRZE BY SIĘ NIM ZAJĄŁ I NAPISAĆ O WIELE LEPSZE FANFICTION, RÓWNIEŻ O HARRYM?

Czekam na opinię, much love xx




sobota, 20 września 2014

Rozdział 19

Pod poprzednim rozdziałem był tylko jeden komentarz.

Załamałam się, wiecie?
Chyba ten bloog już Wam się znudził, więc skończę go dużo szybciej niż planowałam.

__________________________________

-Harry! Puszczaj ! - pisnęłam, gdy nie pozwolił mi wyjść z samolotu.
Lot się zakończył i każdy kierował się w kierunku wyjścia, ale on nadal trzymał mnie w żelaznym uścisku nie pozwalając wysiąść.
- Mam do Ciebie sprawę - wyszeptał mi do ucha
- To się streszczaj panie seksowny, bo nikt nie będzie wiecznie na nas czekał - zmrużyłam oczy, gdy zdałam sobie sprawę, co powiedziałam. Jego twarz rozświetlił uśmiech na moje słowa.
- Bo ja ... kurwa, ale nie będziesz zła?
- Nie - sapnęłam zniecierpliwiona
- Ale na pewno?
- Tak, do jasnej cholery! Gadaj wreszcie, bo zniosę tu jajko - powiedziałam sfrustrowana jego ciągłym przeciąganiem
- powiedziałemtwojejciotceżejesteśmyrazemiterazmusimyudawaćpare
- Co? - spytałam, nie rozumiejąc nawet jednego słowa, bo mówił z prędkością światła
- Powiedziałem Twojej ciotce, że jesteśmy razem i teraz musimy udawać pare. Nie bądź zła, przepraszam, nawet nie wiesz jak ja musiałem się czuć! Byłem osaczony przez Twoją ciotkę! Pytała o wszystko, boże, powiedziałem to, żeby się odczepiła -
- Harry!- pisnęłam trochę zła, trochę zdezorientowana, a on posłał mi tylko jeden z tych swoich uśmieszków.
- Przepraszam? - uśmiechnął się.
Fajnie, że go to bawi, bo mnie niekoniecznie.

Nie patrząc na niego wyszłam z samolotu, a ciepłe powietrze LA owiało moją twarz.
To będzie trudny miesiąc, bardzo trudny.

                                                                ***
Przez całą drogę do domku ciotki nie odezwałam się ani słowem.
Podziwiałam tylko krajobrazy za szybą, nie obchodził mnie wpatrujący się obok mnie chłopak.
Taksówka stanęła, a ja czym prędzej z niej wysiadłam, by zabrać swoje bagaże, ale uprzedził mnie Harry.
Przymrużyłam na niego oczy i chciałam zabrać walizkę, lecz  mi to uniemożliwił łapiąc moją rękę i przyciskając mnie do swojego boku. Naburmuszona szłam z nim, nie dając poznać po sobie złości, jaką do niego żywię.
- No dzieci, wy śpicie w gościnnym!- zawołała ciotka niosąc swoje rzeczy do pokoju.
- Razem?!- wykrzyknęłam, trochę zbyt głośno
- No tak, skoro jesteście parą, to nie widzę przeszkód-
Prychnęłam pod nosem na tyle cicho, by mnie nie usłyszała.
- Jeśli nadal będziesz chodziła jak dziecko, któremu ktoś zabrał zabawkę to obiecuję, że wrzucę Cię do tego morza, a mamy do niego jedyne 200 metrów- powiedział Harry, wystawiając mi język.
Szedł za mną do gościnnego, niosąc pakunki.
- Pieprz się - prychnęłam, zakładając ręce na piersi.
- Wole z tobą - mruknął niebezpiecznie blisko mojego ucha, na co zadrżałam.

                                                             ***
-Nie! Harry, proszę! Nie, błagam !- darłam się w niebo głosy, gdy biegł na plażę, niosąc mnie na rękach.
Przez ostatnią godzinę się do niego nie odzywałam i odpowiadałam tylko półsłówkami, więc spełnił swoją obietnicę.

-Harry proszę! nie chcę noo - mocno oplotłam go rękoma i zacisnęłam nogi wokół jego pasa, bo wchodził coraz głębiej do wody.
- Na trzy Cię puszczam - zaśmiał się, luzując uścisk, na co jeszcze bardziej się spiełam i przykleiłam do jego torsu.
- nie nie nie, błagam Harryyyy - jęknęłam
Od małego panicznie bałam sie wody i nienawidziłam, gdy ktoś próbował mnie na siłę do niej zaciągnąć.
- Musisz mnie przekupić - odparł z cwanym uśmieszkiem
- prędzej umrę - prychnęłam, ale od razu pożałowałam swoich słów, ponieważ chłopak mnie puścił a ja spadłam do wody.
Może i boję się wody, ale pływać potrafię. I teraz kolej na moją zemstę.
Zanurzyłam się głębiej i odpłynęłam kawałek dalej, by mnie nie było widać.
- Boże, Mo! - wydarł się, gdy już przez jakiś czas się nie wynurzyłam
Po chwili słyszałam, jak ktoś nurkuje, więc popłynęłam jeszcze dalej. Wynurzyłam głowę, by zaczerpnąć powietrza.
Czas się pobawić.
Wynurzyłam się, leżąc na tafli wody, niczym trup. Słyszałam jak podbiega i bierze mnie na ręcę, po czym kładzie mnie na piasek.
Powinnam być aktorką, nawet udało mi się nie zaśmiać.
Jeszcze krzyczał, żebym się obudziła, ale postanowiłam to przerwać, gdy chciał zrobić usta-usta
- Wow wow wow- odepchnęłam jego klatkę piersiową wstając i otrzepując się z piasku.
- Kurwa, Mo, myślałem, że nie żyjesz! - krzyknął
- Zemsta jest słodka - wyszczerzyłam się i ruszyłam w stronę domu

_________________________________________________
A rozdział króciutki, w podziękowaniu za ten jeden jedyny komentarz.

<ten sarkazm>

Im więcej komentarzy, tym dłuższy rodział, a uwierzcie, w następnym będzie się duużo działo i jestem pewna, że nie chcielibyście by był krótki

niedziela, 14 września 2014

Rozdział 18

Jezu, ogromnie przepraszam!
Rozdzial mial byc dodany w sobote, ale calkiem wypadlo mi to z glowy. Jezu, masakra, ostatnio jestem zbyt zakrecona




Proszę o komentarze! ;*



Tak dużo Morry's moments, oww owww, będzie słodko *,*
I przepraszam, że taki krótki, nie bijcie, kocham Was! xoxoxo
_____________________________

- Tak bardzo tęskniłem - wymamrotał w moje włosy, gdy posadził mnie na swoich kolanach opatulając ramionami.
- Mhm - wtuliłam się z zagłębienie jego szyi.
Najwyraźniej nie jest tak źle, jak myślałam, że będzie.
Harry zachowuje się normalnie, co dało mi wielką swobodę.
Myślałam, że między nami będzie bardziej sztywno, przez tamtą sytuację, która ciągle krążyła po mojej głowie.
Jednak myliłam się, na szczęście.
Siedzieliśmy wtuleni w siebie niczym para zakochanych.
Nie jesteśmy razem, a czy kocham go?
Nie mam pojęcia, nie chcę na razie wiedzieć.
Liczy się chwila, ta, w której siedzimy razem i nie potrzebne nam są do niczego słowa. Po prostu jesteśmy obok siebie, to najważniejsze.

                          
                                                                    ***
- Wzięłaś wszystko? - spytał Harry, gdy przyszedł po moje kolejne rzeczy.
- Tak - uśmiechnęłam się  i złapałam go za lewą dłoń, bo w prawej miał mój bagaż.

Ciotka stojąca przy taksówce ponagliła nas, ponieważ stwierdziła, iż ,, ruszamy się jak stado ślimaków, nie obrażając ślimaków oczywiście''
Bardzo, kurwa, śmieszne.
- Zostawcie dzieci sobie te czułości na później, nie możemy się spóźnić na lot! - klasnęła w dłonie, po czym wsiadła do auta, a my chichotając cicho powtórzyliśmy jej czyn.
Obserwowałam dokładnie krajobraz za szybą, starając się wszystko dokładnie zapamiętać.
Boże, zachowuję się jakbym wyjeżdżała na zawsze.
Moje policzki pokryły się rumieńcem, gdy Harry położył dłoń na moim udzie, zataczając kółka kciukiem.
Nie miałabym nic przeciwko, gdybyśmy byli sami, ale z przodu, do jasnej cholery, siedział kierowca i moja ciotka.
Zgromiłam go wzrokiem i wskazałam lekkim ruchem głowy na osoby, które siedziały z przodu, ale on się tylko zaśmiał pod nosem, ścisnął moje udo i nareszcie zabrał rękę.
Reszta drogi minęła w ciszy i na szczęście bez zbędnych zagrywek Harrego.
                                                                 ***
- To gdzie chcecie usiąść? - spytała ciotka, kiedy byliśmy już w samolocie.
- Jakoś na tyłach - powiedział.
Taa, ciekawe czemu chciał usiąść na samym końcu.
- W porządku, to ja usadzę się na początku, tam bardziej mi odpowiada, a Wy zajmijcie miejsca na tyłach. Miłego lotu - powiedziała, przelotnie całując nas w oba policzki.
Harry był trochę zdezorientowany, ale szybko się uśmiechnął, nie dając po sobie tego poznać.
Złapał mnie za rękę i zaprowadził na sam koniec, po czym zajął miejsce na przeciwko mnie.
Były tu cztery fotele, na przeciwko siebie, po dwa.
Z tego co widziałam, to nikt nie chciał usiąść z tyłu, więc zostaliśmy sami.
Nie było nikogo w zasięgu naszego wzroku, co spotęgowało uśmiech Harrego.
-Chodź tutaj- poklepał miejsce obok siebie.
Zajęłam je bez żadnej dyskusji i wtuliłam się w jego bok, a on okrył nas kocem, mocniej przyciskając do siebie nasze ciała.
Zapięliśmy pasy, gdy samolot miał wzbić się w powietrze. Ukryłam głowę w zagłębieniu szyi Harrego mając wrażenie, że zaraz spadniemy.
- Spokojnie - zachichotał lekko
- Jestem tu, nic Ci nie grozi- dodał
- No  tak, ty mój bohaterze, na pewno utrzymasz samolot w powietrzu gdy będzie spadał- powiedziałam sarkastycznie.
- Ty niewdzięcznico, jak możesz nie wierzyć w moje umiejętności? - udał urażonego, po czym pstryknął mnie palcem w nos.
Pokazałam mu język, ale on szybko złapał go zębami, wpychając go sobie prawie do gardła.
Jak szybko zaczął pocałunek, tak szybko go zakończył, pozostawiając niedosyt w moim podbrzuszu.
- Haryy - jęknęłam przeciągliwe, gdy złapał mnie za pośladek i pocałował miejsce tuż za moim uchem.
Znalazł moją słabość.

                                                

sobota, 6 września 2014

Rozdział 17

Dobra, kuźwa, przepraszam :))
Byłam po prostu wtedy w złym humorze, bo wszystko mi się pieprzyło, ale teraz, gdy przeczytałam Wasze komentarze, w których dostałam opieprz zrozumiałam, że to moja wina.
Tak, nie dodawałam rozdziałów regularnie i pewnie nie za bardzo już Wam się chciało komentować.
Więc teraz się poprawiam iii
ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CO TYDZIEŃ W SOBOTE, ENJOY! :D


______________________________________________________________________

Z głośnym hukiem zamknął drzwi od swojego mieszkania, nie przestając mnie całować.
Po omacku prowadził mnie na górę, pewnie do swojej sypialni.
Mój umysł był kompletnie wyczyszczony, jakby wparowało do niego tornado i zabrało ze sobą wszystkie myśli, jak i zdrowy rozsądek.
Teraz po prostu dałam ponieść się chwili, nie myślałam o konsekwencjach.

- Połóż się- nakazał, kiedy byliśmy w sypialni, która była pewnie jego pokojem.
Wykonałam jego polecenie i opadłam plecami na miękki materac.
Pochylił się tak, że nasze nosy się stykały i nie marnując chwili złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Nie był już tak zdesperowany jak przed chwilą, tylko bardziej opanowany i wolniejszy.
Jego język wdarł się do moich ust, by po chwili pieścić moją jamę ustną.
Zadrżałam i instynktownie wypchnęłam biodra ku górze, złączając je z jego i poczułam wypukłość rosnącą w  spodniach chłopaka.
To jeszcze bardziej mnie podnieciło i motywowało do posunięcia się trochę dalej.
Zacisnęłam palce na jego białej, przesiąkniętej tytoniem i alkoholem koszulce, zjeżdżając trochę niżej i zatrzymując się na jego męskości.
Ścisnęłam ją trochę, co wywołało u chłopaka masę jęków.
Nie wiem, kiedy stałam się taka odważna, może to przez alkohol płynący w moich żyłach?
Jednak ta pewność siebie trochę znikła, gdy wsunął palce pod moje stringi, zataczając kółka na mojej łechtaczce.
Zachłysnęłam się powietrzem, gdy czułam nieznane mu uczucie w podbrzuszu.
Jednak nie tak wyobrażałam sobie mój pierwszy raz.
Nie wtedy, kiedy moim ciałem decydował alkohol.
Nie z nim.
Nie teraz.
-Harry- odepchnęłam jego rękę, po czym usiadłam.
- Co jest, kochanie? - spytał, również siadając.
- Ja .. ja nie mogę, przepraszam - skuliłam się, wiedząc co zaraz się stanie.
Pewnie mnie uderzy, wyzwie od kurw i wygna z domu, ale to co zrobił ogromnie mnie zaskoczyło.
Przytulił mnie do siebie, pocieszająco głaskając plecy.
- W porządku, zaczekam - powiedział spokojnym głosem, bez żadnego zarzutu.
- Co?! - zdziwiona niemalże krzyknęłam, podnosząc na niego wzrok i natrafiając na jego pytające spojrzenie.
- Powiedziałem, że.. -
- Wiem ! Słyszałam! Ale ja, ja po prostu myślałam, że się ogromnie wściekniesz, wyrzucisz mnie czy coś .. - powiedziałam speszona, opuszczając wzrok na swoje kolana.
Położył palce pod moją brodę i uniósł moją głowe tak, bym na niego spojrzała.
 - Jeszcze nie dawno bym tak zrobił, ale wiem, że nie mogę stracić czegoś tak cennego- powiedział, i przez chwilę jego spojrzenie było takie ... kochające? Nie, na pewno mam zwidy.


Harry's POV

To, co powiedziałem było prawdą.
Przemyślałem sobie wszystko na spokojnie, bo gdybym tego nie zrobił, dalej chowałbym się za maską.
Maską tego złego, okrutnego Stylesa.
Ale gdy patrzę na nią, moje serce mięknie i wiem, że nie mógłbym jej odrzucić.
To w sumie byłoby dla niej lepsze i bezpieczniejsze. Sama jeszcze nie wie, w jakie bagno się pakuje, chociaż mimo wszystko nie potrafię jej od siebie odseparować. Jest jedyną osobą, przy której czuję się ... inaczej?
Jest jedyna, na której tak bardzo kiedykolwiek mi zależało.


                                                     ***
Morgan's POV

Nadszedł ten dzień.
Dzień wyjazdu z Harrym i ciotką do LA.
Przez ten czas od incydentu w jego pokoju piszemy tylko SMS, bo tłumaczę się, że jestem zajęta, a on jak nigdy, nie próbuje wyciągnąć mnie siłą, tylko łyka wszystko, co powiem.
Oczywiście pisząc, że jestem zajęta skłamałam, siedziałam w domu przez całe dnie, oglądając mój ulubiony serial.
Po prostu po tym wszystkim boję się spojrzeć mu w oczy, ale dziś muszę wyjść z kryjówki.

I bardzo się tego boję, jak niczego do tej pory.



Próbując zwalczyć stres, postanawiam się spakować, co będzie bardziej przydatne, niż użalanie się nad swoim losem.
Wrzucam wszystkie ładne ciuchy, jakie posiadam  i orientuje się, że więcej nie zmieszczę, inaczej moja walizka pęknie w szwach.
Właśnie dowiedziałam się od ciotki, że będziemy tam cały miesiąc.
Cały, pieprzony miesiąc, dzień w dzień z Harrym.
I już nie będę mogła uciec pod pretekstem, że jestem zajęta.
Jasna cholera.

Wrzucam jeszcze kilka niezbędnych rzeczy do kosmetyczki, pakuję buty i stwierdzam, że jestem gotowa.
Zabrałam z krzesła moje tenisówki, luźną bluzkę i dość wygodne rurki, po czym poszłam się odświeżyć przed podróżą.
Lot mamy na 21:00 , więc mam jeszcze spokojnie 3 godziny, by się przyszykować.
W międzyczasie dostałam kilka SMS'ÓW od Harrego, z treścią, że już nie może się doczekać, jest spakowany, czy coś w tym stylu.
Ma być u nas już o 19, także postanawiam pospieszyć się z myciem głowy.
Spłukuję resztkę płynów i wychodze z kabiny, wycierając dokładnie moje ciało, po czym smarując je ładnie pachnącym kremem.
Na włosy nalałam kropelkę olejku, który ma zachować moje włosy proste i wysuszyłam je.
Ubrałam naszykowane ciuchy i wychodząc z łazienki prawie dostałam zawału, bo o framugę drzwi od toalety, opierał się jak gdyby nigdy nic Harry.
Położyłam rękę na sercu dając mu do zrozumienia, że mnie wystraszył.
Ten tylko zaśmiał się i objął mnie jedną ręką, przyciskając do swojego rozgrzanego ciała.
- Pora zacząć wakacje, prawda, kotku?
  

środa, 3 września 2014

ZAWIESZAM!

Boże, jestem tak wściekła!
2 komentarze pod poprzednim rozdziałem?!
DWA?!
D W A ?!

Ja naprawdę się starałam, by rozdział wyszedł fajnie, ale kurde jak widzę te dwa komentarze przez kilka dni to mnie szlag trafia.
Więc zawieszam blooga, być może na bardzo długo.
Z tego co widzę, macie mnie generalnie w d*pie, więc po co mi się męczyć z nowymi rodziałami?
Znając życie nadal nie będziecie się udzielać, więc lepiej zrobię, gdy tego blooga usunę, lub zawieszę NA ZAWSZE.

Nie piszcie przypadkiem, że powinnam pisać dla siebie.
Owszem, piszę dla siebie, ale udostępniam to DLA WAS.
Ja serio mogę sobie nabazgrolić coś na kartce w zeszycie, a dodawałam rozdziały tu, by podzielić się z Wami moją ,,twórczością''
Piszę aż tak źle?
Skoro tak, to nie można było napisać, że nie podoba Wam się moje opowiadanie?

Dzięki wielkie za tak wielkie zainteresowanie mną i tym bloogiem, widzę, jak bardzo doceniacie moje starania <sarkazm, jak coś>

ŻEGNAM.

niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział16

Na początku chciałam Was tak cholernie przeprosić, że tak Was zaniedbałam. Ostatnimi czasy moja wena i chęć do pisania kompletnie zniknęła. I jeszcze ta przeprowadzka do Włoch za dwa miesiące ...
Teraz obiecuje się poprawić i dodawać rozdziały w miare regularnie. Chociaż i tak wiem, że większość się zniechęciła sądząc po ilości komentarzy :((
Mam jeszcze jedną, ważną sprawę.
Jeśli nie chce Wam się komentować TU, możecie pisać na TT pod hashtagiem : #Darkness
Możecie tam pisać absolutnie wszystko! Co Wam się podoba, bądź nie podoba, co byście chcieli tu zobaczyć lub wykluczyć. Wasze opinie wezmę do siebie i będę starała zastosować się do każdej
:))

Mam nadzieje, że każdy przeczytał notkę, a teraz już nie przeszkadzam, enjoy! Xx

__________________________________
Minął już cholerny, bity tydzień odkąd ostatni raz miałam jakikolwiek kontakt z Harrym.
Z jednej strony czułam ulgę, a z drugiej tęskniłam za nim, za jego dotykiem.

Już za kilka dni wyjeżdżamy z ciotką do LA i nie wiem, jak mam to sobie wyobrazić.
Zadziwiające było to, że on tak szybko się zgodził, nawet się nad tym nie zastanawiając.
Już kurwa, kompletnie nic nie rozumiem. Mam okropny mętlik w głowie, gdy przypominam sobie o nim, o wszystkim, co jest z nim związane. Mam ochotę skoczyć teraz z okna, boże.
,,A dywan nie byłby lepszym rozwiązaniem?'' nabijała się ze mnie moja podświadomość.

W końcu moje nienormalne przemyślenia przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości.
Gdy zerknęłam na nadawce, po moim ciele rozszedł się ogień, moje policzki zaczęły piec, a ręka niekontrolowanie drżeć.
Zimnym palcem odblokowałam telefon, gdy w międzyczasie zalewały mnie zimne poty.

,,Będę dziś o 19. Ubierz coś seksownego (albo nic) trzeba uczcić wyjazd, kotku. H. xx''

Moje oczy pewnie przypominały  dwie wielkie, pingpongowe piłeczki, ale w środku skakałam z radości jak popieprzona.

                        ***

Chodziłam po sklepach jak struta, by wreszcie znaleźć coś odpowiedniego na dzisiejszy wieczór.
Po przeszukaniu mojej szafy stwierdziłam, że nic z niej nie powinno ujrzeć światła dziennego i zdecydowałam się na małe zakupy.

W pewnej chwili w oczy rzuciła mi się mała czarna, wisząca na jednym z wieszaków wielkiego, markowego i na pewno cholernie drogiego sklepu.
Po przymierzeniu jej zdecydowałam, że musi być moja.
Opinała się idealnie a złote, drobne łańcuszki zdobiły ją jeszcze bardziej.
Wyszłam ze sklepu wcześniej płacąc. Odetchnęłam czystym powietrzem, gdy spacerowałam chodnikiem prowadzącym do mojego wieżowca.
Zbliżała się już 17, wiec musiałam przyspieszyć kroku, by mieć czas się jeszcze spokojnie ubrać.

-wróciłam!- krzyknęłam do Tessy nastając głuchą cisze.
Pewnie znowu gdzieś wyszła ze swoimi sztywnymi, pseudo- przyjaciółkami.
W sumie lepiej dla mnie, bo nie będę musiała się tłumaczyć gdzie idę, dokąd, po co i kiedy wrócę.
Tessa potrafi być aż tak cholernie wkurwiająca, ze miałam ochotę ją udusić lub zamknąć w łazience.

**  ** **
Przejechałam po powiekach eye-linerem wcześniej kąpiąc się w ciepłej, pienistej wodzie.
To jest przywilej mieć wannę i prysznic jednocześnie.
Po dokładnym umalowaniu się, wyprostowaniu włosów przyszedł czas na ubiór.
Wcisnęłam na siebie nową sukienkę, a do tego czarne szpilki i złocistą bransoletkę w komplecie z naszyjnikiem, który dostałam jeszcze od taty.
Na to wspomnienie zastygłam przez chwile, nie pozwalając łzom się wydostać.

Tak bardzo za nimi tęsknie



.                   ***
Dochodziła godzina 19, a ja poprawiałam ostatnie detale, lecz dzwonek do drzwi przerwał moje poczynanie.
Złapałam jeszcze w biegu małą kopertówkę wrzucając do niej błyszczyk, telefon i biorąc do ręki klucze.
Odetchnęłam głęboko, zanim nacisnęłam klamkę.
Po otworzeniu Harry od razu zaczął lustrować mnie wzrokiem wypalającym dziury w moim ubraniu. Obliznął usta i przywarł mną do ściany pozbawiając oddechu.
-nawet nie wiesz jak bardzo mam ochotę teraz zostać w twoim mieszkaniu i zedrzeć z ciebie tą sukienkę- powiedział, przygryzając płatek mojego ucha.
-tak Harry, mi ciebie też milo widzieć- powiedziałam sarkastycznie, przewracając oczami i odpychając od siebie napalonego chłopaka. Ten tylko zaśmiał się gardłowo zauważając dwa, krwistoczerwone rumieńce malujące się na moich policzkach. Tak bardzo ich nienawidziłam, że pokazywały się w nieodpowiedniej sytuacji.
Puścił mnie przodem, ale Harry nie byłby Harrym gdyby tak po prostu w ciszy przemierzył schody.
Klepnął mnie w pośladek, lekko pospieszając. Zgromiłam go wzrokiem, a ten debil nie mógł powstrzymać chichotania.
Przez całą drogę schodami śmiał się jak jakiś nawiedzony wzbudzając zainteresowanie sąsiadów, którzy potajemnie otwierali drzwi i wyściubiali swoje wścibskie nosy na klatkę schodową myśląc, ze ich nie widzimy.
Nigdy nie widzieli tak przystojnego chłopaka, śmiejącego się jak nienormalny, gdy dziewczyna idąca z przodu zupełnie milczała?
Ja też nie.
Gestem reki zaprosił mnie do wnętrza swojego auta, zamykając drzwi a po chwili pojawiając się na miejscu kierowcy.
Ruszył z piskiem opon przez całą drogę nie mogąc powstrzymać głupiego uśmieszku cisnącego się na usta.

Po chwili byliśmy na miejscu a ten tanecznym krokiem otworzył mi drzwi, chwytając w pasie i podnosząc z siedzenia, jak bym była jakąś kaleka i nie potrafiła wstać.
Czułam jego tors na swoich plecach, gdy szliśmy do wejścia.
Jednym skinięciem do ochroniarza wszedł, nie musząc stać w kolejce.

Podeszliśmy do baru od razu zamawiając jakiegoś drinka.  Już po chwili zatopiłam usta w pieczącej cieczy, by ja najszybciej się wyluzować. Po jakiś 3 kolejkach byłam już wstawiona, wiec postanowiłam zaprzestać, co Harry od razu zauważył.
-zatańczysz?- spytał tonem nieznoszącym sprzeciwu, a ja tylko skinęłam głową i już po chwili byłam prowadzona na parkiet.
Odwrócił mnie do siebie plecami szybkim ruchem, kładąc brodę na moim ramieniu a ręce na biodrach wyznaczając równomierny rytm.
Zatracając się w muzyce nie chcąco otarłam się o już nabrzmiałego członka Harrego. Ten jęknął i mocniej się do mnie przycisnął tak, ze czułam go wyraźnie na pośladkach. Najwidoczniej alkochol dodawał mi odwagi, bo ruszałam biodrami w dużo szybszym tempie jeszcze mocniej się o niego pocierając. Harry tylko jęczał w geście uznania mocniej wypychając do mnie biodra. Zarzuciłam rękę do tylu i wplatałam w jego loki, opadając głową na jego ramieniu, jednak nie przestawałam znacząco ruszać biodrami.
Chłopak korzystając z okazji położył rękę na moim brzuchu, przywierając sobą tak bardzo, jak było to możliwe.
Czułam się coraz bardziej podniecona przez to, w jaki sposób się ruszaliśmy.
W końcu nie wytrzymał i obrócił mnie mocno przodem do siebie, zbliżając nas do ściany.
Popchnął mnie lekko na nią, łącząc nasze biodra ze sobą.
Chwycił tył mojego uda i zawinął sobie jedna nogę wokół swojego pasa, ruszając biodrami tak, jak byśmy uprawiali seks.
Ludzie wokół robili podobne rzeczy, wiec nie czułam się skrepowana.
Nasze jęki mieszały się ze sobą tworząc jeden dźwięk.
Chwycił mnie za pośladki, mocniej i intensywniej ruszając biodrami.
-Chodźmy do mnie- wyszeptał, liżąc płatek mojego ucha, a nastepnie szyje.

Proszę o komentarze :) xx

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 15

Wyszliśmy prędko z pomieszczenia, a zimne powietrze otuliło moją twarz i rozwiało włosy we wszystkie strony świata, przez co starałam się je co jakiś czas odgarniać, by mieć możliwość chociaż spojrzeć pod nogi.

Całkiem nie rozumiałam zachowania Harrego. Pytanie, czemu próbował mnie chronić zaprzątało mi głowę, nie dając myśleć racjonalnie.
Wchodząc do auta poczułam ulgę, ponieważ było w nim dosyć ciepło, co kontrastowało z pogodą na zewnątrz.
Spojrzałam w jego kierunku, kiedy nadal nie ruszyliśmy się z miejsca. Chłopak tępo wpatrywał się przed siebie, a ja odnosiłam wrażenie, iż obwinia się za śmierć brata.
-Harry, skoro to nie ty ich zabiłeś, czemu nie powiedziałeś mi o tym na początku i prześladowałeś mnie, jak byś również chciał mnie zabić?- zaczęłam, nadal nie rozumiejąc.
- Nie wiem. Nie chciałem by uznano mnie za miękkiego w stosunku do dziewczyny, dla której zabiłem własnego brata. Prześladowałem cie dlatego, byś mnie znienawidziła, przy okazji chcąc sprawdzić, czy nikt nie dotyka Cię swoimi brudnymi łapami.  Wiem, to popierdolone, po prostu nie chciałem cie zniszczyć, ale nie potrafię już tak ciebie odpychać, kurwa- walnął rękoma w kierownice w geście frustracji.
Patrzyłam na niego zdumiona, powoli układając sobie wszystko do kupy.
To miało sens, nikły, ale miało.
-Umm, nie wiem co mam o tym myśleć- potarłam spoconymi dłońmi o kolana, po czym dodałam
-mógłbyś mnie odwieźć do domu?-
Spytałam
-nie- zaskoczyła mnie jego twarda odpowiedz.
-okej, w takim razie przejdę się- warknęłam zaczynając się złościć
-nie, kurwa! To znaczy, ja po prostu chciałbym z tobą pogadać, dasz mi szanse to wszystko wyjaśnić?
-nie, harry. Miałeś wystarczająco dużo czasu. To wszystko jest pogmatwane, popierdolone, nie wiem gdzie mam, kurwa , ręce włożyć- sapnął zaskoczony nad doborem moich słów.
-tak, zmieniłeś mnie. Dziewczynę, która nigdy, kurwa, nie zabluźniła- wydarłam się, nie mając pojęcia co było powodem mojego gniewu.
Harry patrzył się na mnie nie zrozumiale.
- O co ci znowu, do cholery chodzi! Boże, dziewczyno, przy tobie można kurwicy dostać- pociągnął się za włosy.
- ta, wzajemnie- warknęłam i pociągnęłam klamkę, która o dziwo ustąpiła pod moim naciskiem. Nie zaszłam jednak daleko, ponieważ silna dłoń owinęła się wokół mojego nadgarstka.
Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczął padać deszcz.
Harry obrócił mnie do siebie zwinnym ruchem, a ja wzdrygnęłam się, zdając sobie sprawę, jak blisko siebie jesteśmy.
-dasz mi zacząć od początku?- spytał, choć nie dostał ode mnie odpowiedzi.
Zbliżał swoja głowę coraz bardziej, a ja zatopiłam się w pięknej zieleni jego tęczówek. Po moim kręgosłupie przebiegały ciarki przez jego gorący oddech na mojej zimniej jak lód skórze.
W końcu zbliżył się ostatecznie muskając moje usta najpierw swoimi, by później przerodziło się w namiętny, zachłanny pocałunek. Kolana pode mną się uginały i gdyby nie ręka harrego na mojej tali obawiam się, ze leżałabym teraz na mokrym asfalcie.

Harry's POV
Ta dziewczyna wpędzała mnie na skraj wytrzymałości, co coraz bardziej mnie do niej przyciągało.
Codziennie myślałem o tym jak się czuje, co robi, niestety nie dane mi było jej o to spytać.
Miałem wrażenie ze od początku wiedziała, że nie ja zabiłem jej rodziców, inaczej by się do mnie nie odzywała, nie mówiąc już o wspólnym wychodzeniu.
Coś mnie do niej przyciągało, jakaś magiczna siła, która nie dawała mi zasnąć, gdy jej nie było w pobliżu.
Nie miałem pojęcia co to, kurwa, jest. To uczucie z pewnością nie jest mi znane.

I teraz trzymając w objęciach małą Mo, smakując jej usta zaczynam obawiać się, ze już z tego dziwnego stanu się nie wyleczę.

Czy to była miłość?
Nie wiem, nie dane mi było jej kiedykolwiek zaznać.
Nie kochałem nikogo, nie mam zamiaru stawać się dla niej miękki.
Nie jesteś baba, Styles.
Czas przybrać poprzednią maskę.

_________________________
Aaaa, jednak udało mi się napisać rozdział ;x
W czwartek wyjeżdżam do włoch na dwa tygodnie. Postaram się w wolnej chwili napisać jakiś rozdział w notatniku, by po powrocie móc go wstawić.

Jak widzicie, dobra strona Harrego nie trwa wiecznie! <3

Proszę, aby każdy, kto przeczytał napisał komentarz inaczej zawieszę tego bloga na AMEN.

Mam nadzieje, że się zrozumieliśmy.
Enjoy ! xx

sobota, 31 maja 2014

WAŻNE!

Jako, ze juz nie mam weny, czasu, laptopa, potrzebuję kogos do pomocy.

Na czym by polegała?
Pisalabym tej osobie, jak mniej wiecej ma wygladac rozdzial, ona by go pisala, wysylalaby do mnie a ja sprawdzalabym go i dodawala na blooga. W zamian bede reklamowac tej osoby fanfiction, lub co innego i oczywiscie podpiszę jej prace.

Jesli nikogo takiego nie znajde, kończe z tym bloogiem



Przepraszam Was za ten niewypal, to nie mialo tak wygladac.

Przykro mi z tego powodu, ale nie daje rady.

Wiec kazdy, kto chcialby mi pomoc niech napisze kolejny rozdzial i wysle mi go tu w komentarzu, lub na e-maila (one.direction.h.s.12.19@wp.pl)

Dzieki za ponad 10 000 wyswietlen <3

środa, 7 maja 2014

Rozdział 14

Przepraszam za te długie przerwy między rozdziałami, brak weny doskwiera, eh...
Już miałam zrezygnować z pisania tego blooga, ale jak zobaczyłam, ile osób na FB, czy TT o nim pisze, to dostałam takiego wielkiegoo kopniaka motywacji <3
Piszę teraz ,,na siłę'' , więc nie spodziewajcie się czegoś mega, ale się starałam :))

Zaniepokoiło mnie to 10 kom. pod porzednim posteem. Jest aż tak źle ?


_________________________________________________________

Ubrałam swoją ulubioną sukienkę w rekordowym tempie, w międzyczasie przeglądając się w lustrze.
Tak bardzo nie miałam ochoty nigdzie z nim iść, a nawet na niego patrzeć.
Jego wzrok mnie zabijał, a sama obecność przytłaczała. W dodatku fakt, że ma z nami pojechać do LA psuł mój nastrój jeszcze bardziej.
Miałam ochotę walnąć się na łóżko, z paczką waniliowych lodów i pozostać w takiej pozycji do końca życia. Najbardziej przeraża mnie to, że ja jeszcze bardziej w to wszystko brnę.
Przecież mogłam powiedzieć Tessie i cioci jaka jest sytuacja, ale w tedy to nie miałabym życia.
Siedziałabym zamknięta na klucz, jak roszpunka w wieży.
Ale nie wszystko jest takie jak w bajce.
Nie przyjechałby do mnie rycerz na białym koniu, w ogóle nikt nie zainteresowałby się moją osobą.
Jestem tylko nic nie wyróżniającą się, szarą myszką pośród tłumu.

Zapięłam jeszcze mój srebrny naszyjnik, po czym cichutko, na palcach wyszłam z pokoju. Nałożyłam czerwone szpilki, a w tym samym momencie przy moim boku pojarwił się Harry, sprawdzając zegarek.
- No, 10 minut i 55 sekund. Dobra jesteś - puścił mi oczko, a ja prychnęłam
- Możemy już iść ? Chce mieć to za sobą - warknęłam
On tylko pokręcił głową i puścił mnie pierwszą.

                                                                  ***
- Nie ! Kurwa ! Ja tam nie idę ! - powiedziałam, spoglądając na snobistyczną restaurację.
- Okey, to Cię stąd wyniosę - powiedział, wychodząć z auta a ja mimowolnie, pędem również z niego wyszłam.
-Wiedziałem, że to zadziała - zaśmiał się

Weszliśmy do drogiej restauracji, otwierając wielkie, szklane drzwi.
Byłam strasznie zdziwiona i zaskoczona, że taka osoba jak on, chodzi w takie miejsca.

-Po co mnie tu przyprowadziłeś? - spytałam, zerkając na niego kątem oka.
- Muszę Ci coś powiedzieć - Nim się obejrzałam byliśmy już przy dwuosobowym stoliku.
Odsunął mi krzesło, a ja kiwnęłam głową w geście podziękowania i wygodnie na nim usiadłam.
- Co chcesz? - spytał.
Zmarszczyłam nos i rozejrzałam się wokoło.
- Spaghetti - odparłam.
Gestem ręki przywołał szczupłą, zgrabną kelnerkę, która z uśmiechem na ustach szła do naszego stolika.
- Co podać? - spytała, nie spuszczając wzroku z Harrego.
                                                                     Suka.
- Dwa razy spaghetti - oznajmił , a ta zapisała w swoim małym notesiku i odeszła.
Zagotowało się we mnie, gdy przyłapałam go na gapieniu się na jej tyłek.
Nie odrywał od niej wzroku, więc kopnęłam go mocno w piszczel, na co syknął i spojrzał w moją stronę.
Nie był to jednak jakiś zły wzrok, tylko kpiący.
-Zazdrosna? - spytał, choć to bardziej było jak stwierdzenie, z tym swoim charakterystycznym uśmiechem na ustach.
- Spierdalaj - warknęłam

                                                          ***
- To co chciałeś mi powiedzieć? - zapytałam nabierając kluski na widelec.
 Przełknął jedzenie, po czym odchrząknął.
- Nie ja zabiłem twoich rodziców - oznajmił.
Wytrzeszczyłam oczy, patrząc na niego z niedowierzaniem.
- J-jak to ? -
- Zrobił to mój brat. - przy wypowiedzeniu tego słowa zbladł.
- Gdzie on kurwa teraz jest ?! - warknęłam
- Nie ma go. Zabiłem go od razu po tym, jak to zrobił. A wiesz czemu? Kurwa dlatego, że Ty byłaś dla mnie najważniejsza i chciałem Cię chronić, ale jak widać mi się to nie udało.
Po tych słowach zaniemówiłam.
Zabił własnego brata, by zemścić się  za moich rodziców?!
- Chodźmy stąd - powiedział, po czym położył pieniądze na stole.

_________________________________
Krótki, i nie taki, jak planowałam ;>
Rozdział miał pojawić się wcześniej, ale net nawalił ;_____;


Mogę liczyć na 30 kom.? :)


.
.
.
Jasne, że nie ...


                                                       

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 13

Przez cały dzień obmyślałam plan, jak odzyskać moją ulubioną sukienkę.
W końcu postanowiłam do niego zadzwonić.
Przez chwile wahałam się, ale i tak nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Czyżby moja księżniczka zaczęła tęsknić? - odezwał się znajomy, zachrypnięty głos po drugiej linii.
- Tak -
-Ale za moją sukienką - dodałam szybko.
Zaśmiał się, po czym odchrząknął.

- Chcesz ją odzyskać? - spytał.
No nie kurwa, zadzwoniłam tylko po to, by zapytać się jak u niego. Co za ironia.
- No tak - warknęłam, niecierpliwiąc się z każdą sekundą rozmowy.
- Przyjadę do ciebie, dziś o 18:00. Masz ją założyć - powiedział oschle, po czym rozłączył się nie dając dojść mi do słowa.
Warknęłam wściekła i już miałam zacząć się drzeć z frustracji, ale usłyszałam pukanie do drzwi.

- Kto tam?!- zapytałam wściekła.
Drzwi lekko otworzyły się, a w nich ujrzałam moją ciotkę.
Pewnie moje oczy wyglądały teraz jak pięciozłotówki. Byłam bardzo zaskoczona jej wizytą, nie odzywała się kilka dobrych lat.
Jednak moje skamieniałe już serce zostało przełamane, gdy w jej oczach dostrzegłam piętrzące się łzy.
Nie zwracając na nic uwagi rzuciłam się w jej ramiona.

Tak bardzo przypominała mi matkę. Obie miały podobny styl, perfumy.
Zaciągnęłam się jej zapachem i długo jeszcze pozostawałam w uścisku kobiety, już po czterdziestce.
Miała krótkie, brązowe włosy spięte w kucyka i niebieskie, już zblakłe oczy.

Ten jakże wspaniały i czuły moment postanowiła jednak przerwać, chcąc mi coś powiedzieć. Tak myślę.

- Wyjeżdżasz ze mną do Los Angeles i masz zabrać tam swojego towarzysza - palnęła ni z tond, ni z owąd.
Stałam w osłupieniu i jeszcze chwilę jej się przyglądałam próbując domyślić się, czy mówi serio, czy sobie ze mnie jaja robi.

- Towarzysza?- spytałam, nie do końca rozumiejąc.
- No, na pewno masz tam jakiegoś na oku - puściła mi oczko, po czym poklepała na ramieniu i wyszła.
Tak po prostu. Bez żadnych dokładnych informacji.


                                                      No po prostu zajebiście. 

Jestem już zmęczona tymi zmianami. Ostatnio w moim życiu zdecydowanie zbyt dużo się dzieje, ale nikt o tym nie wie i mam nadzieję, że tak zostanie. Nie chce zbędnej ochrony i nadopiekuńczości siostry.
Przerasta mnie to wszystko, ale dam radę. Muszę .


                                                             ***
 Zbliżała się godzina 18:00 a ja nerwowo chodziłam w kółko po pokoju.
Boję się reakcji Tessy i mojej ciotki na niego. Zdecydowanie nie wygląda jak normalny chłopak, ponieważ piercing i tatuaże mu to uniemożliwiają.
Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi i pobiegłam na korytarz, by nasłuchiwać się jej rozmowie.

- Ja otworzę ! - krzyknęła moja ciotka z kuchni. Po chwili ujrzałam ją, wycierającą ręce w szmatkę i zmierzającą ku wejściu. Otworzyła drzwi i na chwilę zmarła, a Harry uśmiechnął się przyjacielsko.
- Umm .. Ja do Morgan, jest może? - zmieszał się, drapiąc po karku.
Czy to ten sam Harry? Nie wydaje mi się.
Ciocia Suzie otrząsnęła się z transu i szybko przytuliła chłopaka, a ten otworzył szeroko oczy zdziwiony zachowaniem mojej ciotki.

                                          Gdyby ona wiedziała, jaką krzywdę mi wyrządził. 
                                             Gdyby wiedziała, że zabił jej siostrę, a moją matkę.

- To ty jesteś chłopakiem Morgan!- powiedziała, łapiąc go za policzki jak małego dzieciaka.
Nie powiem, rozbawił mnie ten widok, więc musiałam zakryć usta by nie ujawnić swojej obecności.
- Skoro jesteś jej chłopakiem, to może pojedziesz z nami do LA ? - spytała, uśmiechając się do niego ciepło. Zagotowało się we mnie i już miałam tam pójść, lecz czekałam na rozwój spraw.
Harry zmarszczył lekko brwi, a po chwili uśmiechnął się szeroko, ukazując dwa dołeczki w policzkach.
- Jasne - ucieszył się.
Pędem wybiegłam z kryjówki, rzuciłam przelotne spojrzenie ciotce i złapałam go za rękę ciągnąc do swojego pokoju. Zatrzasnęłam za nami drzwi i odwróciłam się przodem do niego.
- Co ty sobie do cholery wyobrażasz? - spytałam wściekła.
- Nic  ... a może jednak coś - prychnęłam domyślając się, o czym myśli.
Posłałam mu gardzące spojrzenie i podparłam ręce na bokach.
- Nigdzie nie jedziesz- warknęłam
- Za późno, kochanie - wstał z łóżka idąc w moją stronę.
- Nie kurwa za późno, leziesz tam i mówisz mojej ciotce, że nigdzie nie jedziesz ! - warknęłam czując, że robię się coraz bardziej wściekła.
- Lubię, gdy się denerwujesz - szepnął mi uwodzicielsko do ucha.
- Zamknij swój pieprzony ryj i idź to odwołaj ! - nie dawałam za wygraną.
- Nie. Wiesz co? Nawet mnie to kręci - powiedział, po czym przykuł mnie do ściany.
Na ustach czułam jego oddech i gdybym nie była w jakimś pieprzonym transie odepchnęła bym go.
Nie zwlekając dłużej złączył nasze usta, a gdy próbowałam otworzyć buzię i krzyknąć, on wykorzystał to, by wepchnąć mi swój język.
Jęknęłam głośno, w czego efekcie jego wybrzuszenie w spodniach napierało na moje udo.
Oderwał się jednak, gdy zabrakło nam oddechu. Wyciągnął z torebki moją czerwoną sukienkę i rzucił mi ją, na odchodne mówiąc.
- Załóż to, kochanie. Jeśli się spóźnisz sam ubiorę Cię i zaniosę do auta. Masz 20 minut- powiedział zostawiając mnie w kompletnym osłupieniu.

___________________________________
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM ;____________;

Brak weny mnie zabija, ehh.
Co wy na to, by szybciej zakończyć to FF ?

Egzamin napisany i myślę, że dosyć dobrze.
Teraz trzeba popracować nad ocenami na koniec roku ;3

I teraz proszę, aby każdy kto to przeczytał = automatycznie skomentował.

To dla mnie meega wielki kopniak motywacji :]

Stawianie tych ,,barier '' jest już dla mnie bez sensu. Jedna osoba komentuje to z pięćset razy.
Dzięki, ale nie tak miało to wyglądać.
Obserwujących przybywa, uhuh.

Ten bloog zdecydowanie jest jednym z większych moich sukcesów.
Na  moim poprzednim, a zarazem pierwszym był chyba 1 obserwator i coś ponad 3 tys. wejść.
Fakt faktem tamto opowiadanie nie było zbyt rewelacyjne, no cóżż ;>

Także żegnam się z Wami i mam nadzieję, że zaszczycicie mnie swoją obecnością ;3

 

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 12

Jeju ! Pod ostatnim rozdziałem było ponad 20 komentarzy, trzymać tak dalej ! ^_^
W każdym bądź razie przepraszam, że tak długo musieliście czekać.
Pierwszym powodem jest to, że wena mnie opuszcza ...
A drugim to, że muszę się dobrze uczyć, do testu na koniec roku. A wiecie co się z tym wiąże?
Jak będę miała dużo punktów, dostanę konia ^_^
Mam nadzieję, że zrozumiecie. ZAPRASZAM DO CZYTANIA ! :)

_____________________________________________________________


-Lexi?- spytałam, gdy jej srebrny mercedes zatrzymał się pod moim wieżowcem.
- Hm ? - odwróciła głowe w moją strone, tak, że nie musiałam już oglądać jej prawego profilu.
- Boje się - spuściłam głowę.
- Czego? - spytała.
- Harrego - odparłam, bawiąc się palcami. Ona tylko głośno wypuściła powietrze i wbiła wzrok w przednią szybę.
- Nie wychodź z domu- powiedziała stanowczo.
- Ale cze..-
-Powiedziałam kurwa nie wychodź z domu! - krzyknęła, na co podskoczyłam. - Dla twojego bezpieczeństwa - dodała już nieco ciszej.
Pokiwałam głową, po czym wysiadłam z auta trzaskając za sobą drzwiami.

                                                    Kolejna będzie mi rozkazywać. Zajebiście.

                                                                           ***
 Sama nie wiem co o tym wszystkim  myśleć. W mojej głowie panuje totalny chaos, a zarazem pustka.
Moje wyprute z uczuć ciało leży właśnie na swoim miękkim łóżku, a oczy tępo wpatrują się w sufit.

Pozbierałam brudne ciuchy, by zaraz później wyrzucić je wszystkie do kosza na pranie.
Za wszelką cene starałam się jakoś zająć swoje myśli.
Czemu nie po trafię być silna?
Jestem już całkiem zagubiona w swoich uczuciach, czuje się, jakbym była martwa.
                                                         Dosłownie.



Tydzień później.

-Tess!- wydarłam się, zauważając, że mojej ulubionej sukienki nie ma w szafie.
- Co ! - w progu zawitała moja rozczochrana siostra.
- Yy gdzie zgubiłaś buta? - spytałam, wskazując na jej jedną, gołą stopę.
- Nie ważne. Co chciałaś ? - machnęła ręką.
- Gdzie zapierdoliłaś moją ulubioną sukienkę?! Znowu !  - krzyknęłam , unosząc do góry ręce, w geście frustracji.
- Nie wzięłam jej - otworzyła oczy ze zdziwienia.
- Tak kurwa , a krasnoludki latają. - zakpiłam.
- Mówię prawdę ! - uniosła ton, tupiąc nogą.
                                                       
                                                           Jak dziecko, kurwa.


- Oj, weź spierdalaj - zatrzasnęłam jej przed nosem drzwi.
Tessa potrafi być czasem bardzo irytująca, żeby nie powiedzieć wkurwiająca.
 Gdy byłyśmy młodsze zazdrościła mi figury i zawsze darła moje obcisłe bluzki.
Aha, żałosne...
Zmieniła się trochę po śmierci naszych rodziców.
Stara sie być dla mnie drugą matką, ale jej dziecinne zagrania nadal zostają.
Czasem jest bardziej popierdolona ode mnie, dziwne ...

  Zerknęłam na wyświetlacz komórki, gdy rozległ się dźwięk przychodzącego połączenia.
- Liam ? - spytałam zdziwiona.
- Tak. Morgan, możemy się spotkać? W pizzeri, tuż za rogiem? - Moje oczy rozszerzyły się, a ręce zaczęły drżeć. On jeszcze do mnie dzwoni, po tym, co zrobił mu Harry? A co, jeśli dowie sie, że spotkałam się z Liamem i go zabije ? Jak znów mnie gdzieś wywiezie?
W sumie.. Harry nie odzywa się od naszego małego ,,spotkania''. Może i to dobrze?
                                              

                                          Co ty gadasz, idiotko. NA PEWNO dobrze.


- Okey - odparłam po chwili namysłu.
- To dziś o 15 - powiedział, a połączenie zostało przerwane.


Ubrałam się w ciemne, dżinsowe rurki a na górę zarzuciłam białą koszulkę z napisem ,, Never Give Up '' .
Dostałam ją od mojej cioci, po śmierci rodziców. Od tej pory nie odzywa się, a słuch po niej zaginął.

Uczesałam włosy, na rzęsy nałożyłam tusz a na powiekach namalowałam cienkie kreski eye-linerem.
Zarzuciłam torbę z adidasa na ramię, po czym bez słowa pożegnania opuściłam mieszkanie.

                                                                    ***

- Hej - przywitał się mój przyjaciel, skradając przelotnego całusa na moim policzku.
Uśmiechnęłam sie nieśmiało i zajęliśmy swoje miejsca.
- Dobra, to może ja zacznę. - powiedział, złączając swoje dłonie.
- O tamtym incydencie zapomnijmy, nie chcę o tym gadać. Było, minęło. Żyjemy dalej. Nie czuj się przez to winna, proszę - spojrzał mi głęboko w oczy, a ja oczywiście mu uległam.
Przytaknęłam lekko i wściubiłam nos w Menu.
Oby dwoje wybraliśmy małą pizze z pieczarkami, szynką i serem. Standard.
Po skończonym posiłku wyszliśmy przed lokal, a ja stanęłam na przeciwko niego i po raz pierwszy od tego spotkania się odezwałam.
- Dziękuje - szepnęłam nieśmiało. Zachowywałam się, jakbym go znała pierwszy raz. To zupełnie nie w moim stylu.
- Za co ? - spytał, unosząc jedną brew.
- Za to, że jesteś - tym razem nic nie odpowiedział, tylko zamknął mnie w szczelnym uścisku.
- I zawsze będę - wychrypiał mi wprost do ucha, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.


Przemyłam twarz zimną wodą, po czym ubrałam moją ulubioną, bawełnianą piżamę w kropki.
Umyłam zęby, płukając  je dokładnie.
Nie miałam dziś ochoty na prysznic, byłam tak zmęczona, że moje powieki same opadały rozmazując mi od czasu do czasu widok.
Rzuciłam się na łóżko, wyciągając nowego Iphona i czytając nową wiadomość.

Jakim kurwa cudem udało mu się ukraść moją ulubioną sukienkę ?!

Mamo ? Tato ? Słyszycie mnie ?
Proszę , pomóżcie.
____________________________________________________

Zaszczycicie mnie komentarzami ? ^_^
Jak podoba się rozdział ?
Wg mnie jest okropny, przez ten brak weny. Nie ma w nim zbytnio Harrego , ale postaram się to nadrobić ;)
                                                            23 kom = next

piątek, 28 lutego 2014

Liebster Award

                                                               Ale co to jest LBA? 
 "Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,,Dobrze Wykonaną Robotę". Jest przyznawana za dla blogów o mniejszej ilości obserwatorów, więc daje możliwość rozpowszechnienia. (...) należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów (informujesz ich o tym) i zadjesz im 11 pytań. (...)

 Zasady:
-nie możesz nominować osób, które cię nominowały.
-trzeba powiadomić nominowane osoby o tym wydarzeniu, podając link do swojego bloga :)

                                  Dziękuje za nominacje od error   
                                                   
                                                               *** 
***


Moje odpowiedzi : 

1.Jakie są twoje zainteresowania?

Kocham sport, zwłaszcza piłke nożną, piłkę ręczną i jazde konną :) 
2.Ulubiona książka?
Szczerze? Nie czytam książek xD 
3.Skąd wziął się pomysł na historię bloga?
Czytałam dużo ff o ,,niegrzecznym'' Harrym. Zauważyłam również, że innym najbardziej się taka fabuła podoba. Więc o to jest ;D 
 4.Ile masz lat?
13. Zdziwieni , co ? ;p 
5.Ktorego bohatera swojego opowiadania lubisz najbardziej a którego najmniej?
Najbardziej Harrego i Morgan , a najmniej członków gangu ;3 
6.Ulubione opowiadanie/tłumaczenie?
Tłumaczenia to chyba Dark, After i Crazed. A opowiadania?
Jest ich multum, czytam wszystkie te, które mam zakładce ,, Spis bloogów o One Direction'' pod nagłowkiem ,, Harry'' 
7.Ulubiona aktorka oraz aktor?
Nie mam ulubionych ;) 
 8.Wiążesz swoją przyszłość z blogiem/jeśli nie to jak ona będzie wyglądać?
Jeśli moim czytelnikom będzie się podobać to, jak piszę, zostanę na dłużej :)
  9.Jakim jednym słowem opisałabyś siebie?
Crazy ( level hard) xD 
10.Ile czasu zajmuje ci napisanie jednego rozdziału?
Zależy, co ma się w tym rozdziale stać. :) 
11.Jakiego koloru masz oczy,włosy?
Brąz , i brąz xP
                                                            
                                                                                ***
Moje pytania:
1.Ile masz lat?
2. Masz rodzeństwo ?
3. Ulubione zwierze?
4. Jakie scenki najbardziej lubisz opisywać?
5.Co skłoniło cię do napisania blooga? 
6.Ile już piszesz?
7.Dlaczego akurat TEN główny bohater? 
8. Ile zamierzasz napisać rozdziałów?
9.Masz też inne bloogi?
10. Ile masz wzrostu?
11. Będziesz pisać też inne opowiadania? Jeśli tak, to jakie?

                                                                ***

Nominuję : 

1. http://niedostepna-olga.blogspot.com/  
2. http://wordless-fanfiction.blogspot.com/ 
3.http://unknow-killer-fanfiction.blogspot.com/
4.http://doyoulovemeharrystyles.blogspot.com/
5.  http://fallen-angels-ff.blogspot.com/
6.http://harry-styles-opowiadanie-by-kinss.blogspot.com/
7.http://runaway-harrystylesfantiction.blogspot.com/
8.http://scary-harry-fanfiction.blogspot.com/
9.http://fifty-shades-of-harry-styles.blogspot.com/
10.http://sad-dream-fanfiction.blogspot.com/
11. http://stay-fanfiction.blogspot.com/        





______________________________________________


Jeszcze raz dziękuje za nominacje, aż się ciepło na sercu robi noo <3 
Pamiętajcie o rozdziale ! Komentować mi tu, wiem co potraficie ^,^  

środa, 26 lutego 2014

Rodział 11

 NO KURDE MAĆ , PACZCIE , WRÓCIŁAM ! :D
Dziękuje wszystkim :)
Każdy komentarz czytałam chyba z dziesięć razy i wiecie co?
Beczałam. Boże , mam najlepszych czytelników na świecie !
I chyba widzicie , jaka to motywacja , że skłoniło mnie to do szybkiego powrotu ?
Także jeśli chcecie częściej rozdziały, musi być więcej komentarzy :)
I błagam was,  wystarczy jeden komentarz , nie kilka z anonima !
Przecież ja wiem , że są od jednej osoby ;)


JAKIEŚ PYTANIA ?
Twitter
ASK
A tak po za tym , zakładam Morgan i Harremu aski , kto chciałby je prowadzić ? :3

 ________________________________________________________

Gdy samochód stanął na podjeździe domu Harrego , szybko z niego wyskoczyłam , nawet nie oglądając się na chłopaka. Tupałam nerwowo stopą , czekając aż łaskawie otworzy mi drzwi do mieszkania.
- Wpuścisz mnie , czy mam wyważyć drzwi ? - krzyknęłam widząc jak ślamazarnie się porusza.
Zaśmiał się kpiąco i pokręcił głową , po czym wpuścił mnie do swojego królestwa.
- Nie - jęknęłam .
- Co , nie ? - uniósł brwi .
- Nie chce tu być , chce do domu - zapiszczałam jak mała dziewczynka , która na wystawie zobaczyła wielkiego , pluszowego misia , którego bardzo chciała , ale jej mama postanowiła kupić małą żyrafkę.
-Zachowujesz się jak baba w ciąży - syknął , zamykając za nami drzwi.
Zrobiło mi się nie dobrze , czułam się nieswojo w progach jego domu.
- Wypuść mnie - powiedziałam cicho , ale na tyle głośno , by mnie usłyszał.
Zaczynam wariować , nie jestem sobą.
Zsunęłam się na podłogę , łapiąc głośno powietrze. Ściany zaczęły mi się zbliżać , a przed sobą widziałam wystraszonego chłopaka. Poruszał ustami , ale go nie słyszałam. Świat zaczął wirować . Czułam , jakbym miała klaustrofobię i siedziała w ciasnej windzie. Złapałam jeszcze jeden , drżący oddech , a później nie było już nic. Ciemność , moja ciemność losu.



                                                                        ***

Ból. Jedyne co czułam w tej chwili. Głowa mi niemiłosiernie pulsowała , lecz pomału podniosłam ociężałe powieki. Rozejrzałam się dookoła , wciąż niezbyt kontaktując z rzeczywistością. Leżałam na ciemnym łóżku, na którym spoczywały małe , białe poduszki. Na przeciwko były spore , mahoniowe drzwi , obok których stała ciemna szafa. Zdziwiło mnie to , że nie był to pokój zbytnio wyposażony. Mieściły się w nim meble, które nadają się do podstawowych czynności. Ciepły wiatr owiał moją skórę , przez co przewróciłam się na drugi bok , dostrzegając otwarte okno.


                                                             Teraz , albo nigdy. 

Nie zważając już więcej na moje obolałe ciało wyślizgnęłam się przez nie . Na szczęście było na parterze , co najbardziej mnie zadowalało . Gdy moje stopy dotknęły zimnej , zroszonej trawy drzwi od pokoju otworzyły się , a w nich stanął zdezorientowany Harry. Spojrzał na łóżko , na którym przed chwilą spałam , po czym przeniósł wzrok na mnie. Jego oczy stały się ciemniejsze , a szczęka była mocno zaciśnięta. Nie zważając na nic , ruszyłam pędem przed siebie , lecz on, robiąc mi na złość zaczął mnie gonić.

Biegłam po szeleszczących liściach , po środku małego lasku. Co chwilę odwracałam się za siebie , by sprawdzić ,  czy dalej mnie goni , ale nie dawał za wygraną.

Coraz bardziej opadałam z sił. Mój oddech stał się płytki , a mięśnie drętwiały.
Gdy nogi odmówiły mi posłuszeństwa , skryłam się za pierwszym lepszym drzewem , opierając się o niego całym ciężarem.
-Nie zdołasz mi uciec , kotku - doszedł do mnie szept dobiegający zza mnie. Gwałtownie odwróciłam się i nabrałam powietrza w płuca.
Nie udało mi się. Znowu.
Zaśmiał się , widząc mój wyraz twarzy , lecz po chwili spoważniał .
- Chciałem dla ciebie dobrze - podszedł bliżej , na co automatycznie zrobiłam kilka kroków w tył , stykając się z drzewem.
- Chciałem Cię chronić - stanął kilka centymetrów ode mnie , zakręcając na palec kosmyk moich włosów.
- Ale ty, kurwa, mała suko - zrobił przerwę.
- Tobie zawsze coś nie psuje, hm? - wrzasnął.
- Od dziś się to skończy ! - warknął jeszcze raz w moją stronę, a mnie przykuło mocniej do pnia drzewa.
Co to ma wszystko, cholera, znaczyć?
 Gdzie się podział ten troskliwy, kochający Hazz ?!  No kurwa, pytam się.


- Morgan ? - dobiegł mnie dźwięczny, kobiecy głos.
Razem z Harrym odwróciliśmy się w tamtą stronę, a moje oczy zrobiły się jak pięciozłotówki.
- Lexi!- pisnęłam , dobiegając do blondynki.
W tej chwili cholernie się cieszyłam , że ją tu zastałam. Inaczej nie skończyłoby się to zbyt dobrze.
- Harry, co ty robisz?- spytała, przenosząc wzrok na chłopaka.
On tylko parsknął i odszedł. Tak po prostu. Bez słowa , bez wymienienia choć sekundowego spojrzenia.
Dopiero teraz zauważyłam, że dziewczyna trzyma na smyczy psa, który niewinnie przyglądał się całej zaistniałej sytuacji. Kucnęłam przy nim i pogłaskałam go po małej , puchatej główce.
- Jak się wabi? - spytałam
- Lucky - odparła, kucając przy mnie.



                                                                           ***
Siedziałam w salonie blondynki, owinięta ciepłym kocem,z kubkiem gorącej herbaty w ręku.
Wystukiwałam nerwowo nieznany mi rytm, na naczyniu popijając co trochę ciecz.
Pomimo tego, że gardło na skutek palącej herbaty było już oparzone, ja zdawałam się nie zwracać na to uwagi.
Mój nieobecny wzrok błądził gdzieś po karmelowych ścianach. Byłam pusta, bez uczuć , bez marzeń.
Totalne zero.
-Chcesz coś zjeść?- zapytała przyjaciółka wchodząc do pomieszczenia , ale ja tylko pokręciłam przecząco głową. Widząc w jakim stanie jestem, nie zadawała więcej pytań, za co jestem jej ogromnie wdzięczna.
Poraz kolejny tego dnia.
Puchata szczeniaczek labladora wspięła się na moje kolana , prosząc o więcej uwagi.
Odstawiłam kubek delikatnie na szklany stoliczek i mocniej przyciągnęłam do siebie Lucky'ego.
-Jesteś słodki , wiesz?- powiedziałam, a on na dźwięk wypowiadanych słów zatrzepotał ogonem.
Moje serce zamarło , gdy dotarła do mnie wiadomość.
Przez chwilę zastanawiałam się, czy ją otworzyć, ale zrobiłam to, ponieważ moja ciekawość wzięła górę.
 


Trzęsącymi rękoma wystukałam wiadomość, po czym wysłałam nie zamierzając już dłużej się z nim kontaktować. On zrujnował mi całe życie, NIGDY mu tego nie wybacze. Obiecałam to sobie i , no właśnie, komu? Moim rodzicom ? Tak , chyba tak ...

Nie musiałam długo czekać , ponieważ odpowiedź przyszła niemal natychmiast.


-Lexi!- krzyknęłam, a dziewczyna pojawiła się w progu w ekspresowym tempie.
- Co jest?- spytała wystraszona, spoglądając na moje drżące ręce, w których trzymałam telefon.
-O co chodzi Harremu?- W głębi ducha miałam nadzieję, że dziewczyna odpowie mi na pytanie, które nurtowało mnie od bardzo dawna. Skoro rozmawiała dziś z Harrym jakby się znali już dość długo, musiała coś wiedzieć. Cokolwiek.
- Później o tym porozmawiamy-


________________________________________________________

No to wielkie brawa, że w ogóle mi się chciało napisać ten rozdział xD
Nie jest zbyt dobry, tak wiem , ALE WENA TWÓRCZA MNIE OPUSZCZA, PRZEPRASZAM !
Dostanę nagrodę ? Huehuehe


                                                              20 kom - next. 
                                                                        Nie dodajemy kilku komentarzy !
                                                      

poniedziałek, 17 lutego 2014

ZAWIESZAM

Pewnie polecą teraz hejty , przez to , że przejmuję się małą ilością komentarz ? 

                                                  Proszę bardzo , droga wolna.


Ja po prostu mam wrażenie , że piszę to tylko dla siebie.

                                                     Chore , co  ?

 No to skoro czyta to tyle osób , tak ciężko jest napisać jeden , mały związek liter ? 

            
                                                       No chyba kurde nie.

Bardzo mi przykro z tego powodu , ale cieszcie się , że całkowicie nie usuwam.
Nie wiem kiedy wrócę , może wtedy , kiedy zaczniecie się choć trochę udzielać ? 
Bo jak na razie , jak widać mój trud jest bezcelowy.
Nawet nie wiecie , jak się dla was poświęcam. 
Marnuje każdą wolną chwilę , by napisać wam nowy rozdział.
A wy co ? No właśnie nic.
A wiecie co się wiąże z tym , że poświęcam wam wolny czas ?
A to , że opuszczam się w nauce , dla was.
Więc teraz robię sobie przerwę , może jeśli będzie pod ostatnim rozdziałem zadziwiająco dużo kom. to wrócę.
I pamiętajcie , mimo to , że bloog jest zawieszony , będę wchodzić tu i sprawdzać , jak się udzielacie.


DO KIEDYŚ !
 

niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 10

Siedziałam tak jeszcze dość długo , nie jestem w stanie określić dokładniejszego czasu , ponieważ mój telefon .. sami wiecie.

Bluźniłam w myślach na Harrego , że tak się wlecze. Dźwięki ustały , ale miałam wrażenie , że ktoś nieustannie mnie obserwuje. Tak , jakby czaił się i czekał , aż wyjdę z kryjówki.


Do moich uszu dobiegał coraz to głośniejszy warkot silnika , który zbliżał się w naszą stronę.
Coraz bardziej się trzęsłam i miałam nadzieję , że to tylko Harry.

Jasne światła przedostawały się przez szybkę budki , oślepiając mnie.
Podskoczyłam , gdy ktoś z impetem zamknął drzwi i podbiegł do mojej budki pukając .

- Mo , kochanie , jesteś tam ? To ja , Harry - powiedział , a moje serce zabiło mocniej.
Przez to , że jestem bezpieczna , i przez to , że użył do mnie takich słów.

Wstałam powoli , otrzepałam niewidzialny pyłek z ubrań i drżącymi rękoma przekręciłam zamek.

Harry szybko wpadł do budki , gdy rozległ się strzał , prawie go trafiając.
Zakluczył szybko jeszcze raz drzwi , mocno przytulając mnie do swojego torsu.
Załkałam cicho , dając upust łzom.
Nie martwiałam się już tym , że  perfidnie moczę Harry'emu koszulkę.

Trwaliśmy w uścisku na pewno dłużej niż pięć minut , po czym chłopak rozejrzał się sprawdzając , czy bezpiecznie dotrzemy do samochodu.

- Zrobimy tak - wychrypiał do mojego ucha na tyle cicho , by nikt nas nie usłyszał.
- Wyjdę na zewnątrz , a ty wybiegniesz za mną , okej ? -
- A-a jak Ci się coś stanie ? - zadrżałam na samą myśl.
Straciłam bym wtedy jedynego obrońce , a nie chcę myśleć co by się stało , gdybym nie zdołała im uciec.
Kurwa , Harry straciłby życie a ty się przejmujesz tylko sobą , pieprzona egoistko.

- Spokojnie , mam broń - uśmiechnął się ciepło i popatrzył mi w oczy.
Gestem ręki pokazał mi , żebym zaraz przygotowała się do biegu . Zmroziło mi krew w żyłach , a moje nogi były jak z waty.

Harry otworzył gwałtownie drzwi strzelając do wrogów , a ja korzystając z okazji szybko przebiegłam za jego plecami. Otworzywszy samochód skuliłam się w skórzanym fotelu , obserwując jak chłopak dobija resztę mężczyzn.

Wow , chyba ma wprawę . Nie chyba , tylko na pewno , idiotko. 

Walnęłam się otwartą dłonią w czoło , zauważając jak głupie były moje przemyślenia.Chłopak gwałtownie ruszyl z miejsca , a mnie wcisnelo w fotel. Zlapalam sie kurczowo pod łokietka , by trochę zlagodzic wstrząsy.


-Ide do sklepu , chcesz cos ?- spytal , chwilowo na mnie zerkając.
Pokrecilam przecząco glową , a auto stanęlło przy krawężniku.
-Zaczekaj- powiedzial i wyszedl ,a ja zostalam sam na sam z przemyśleniami. Wlasnie siedze w samochodzie mordercy i nic z tym sobie nie robie. Kurwa , tyle , ze to tez morderca moich rodziców. Pewnie teraz przewracają sie w grobie , widząc jaka jestem nieodpowiedzialna.
 

Drzwi gwałtownie otworzyły się , a ja podskoczyłam w miejscu , jednak uspokoiłam się , gdy to był Harry.
Podał mi reklamówkę i dzięki jej przezroczystości mogłam zauważyć kilka produktów , które kupił.
Jednak jeden przyciągnął moją uwagę. Nie powiem , trochę się przestraszyłam.
- Harry !- krzyknęłam.
- Hm ? -
- Powiesz mi , po co , do kurwy nędzy , kupiłeś prezerwatywy ? -oburzyłam się , na co zachichitał.

                                                               Bardzo kurwa śmieszne.

- Przezorny zawsze ubezpieczony - tym razem to ja się zaśmiałam. Na jego twarzy malował się tajemniczy uśmieszek , który coraz bardziej mnie przerażał , ale nie pokazywałam tego.
- Chyba śnisz , myśląc , że coś będzie - zakpiłam , a on zaśmiał się gardłowo i położył dłoń na moim udzie.
Szybko ją strzepnęłam , ale po chwili wrociła na swoje poprzednie miejsce.
- Jeszcze zobaczymy , kotku -


__________________________________________________________


Aaaaaa mamy akcje ! ;D
Nie było rozstrzygnięcia na screena , bo jeszcze nie mamy pełnej ilości wyświetleń.

POBIJAMY LICZBĘ KOMENTARZY (10)