piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 13

Przez cały dzień obmyślałam plan, jak odzyskać moją ulubioną sukienkę.
W końcu postanowiłam do niego zadzwonić.
Przez chwile wahałam się, ale i tak nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Czyżby moja księżniczka zaczęła tęsknić? - odezwał się znajomy, zachrypnięty głos po drugiej linii.
- Tak -
-Ale za moją sukienką - dodałam szybko.
Zaśmiał się, po czym odchrząknął.

- Chcesz ją odzyskać? - spytał.
No nie kurwa, zadzwoniłam tylko po to, by zapytać się jak u niego. Co za ironia.
- No tak - warknęłam, niecierpliwiąc się z każdą sekundą rozmowy.
- Przyjadę do ciebie, dziś o 18:00. Masz ją założyć - powiedział oschle, po czym rozłączył się nie dając dojść mi do słowa.
Warknęłam wściekła i już miałam zacząć się drzeć z frustracji, ale usłyszałam pukanie do drzwi.

- Kto tam?!- zapytałam wściekła.
Drzwi lekko otworzyły się, a w nich ujrzałam moją ciotkę.
Pewnie moje oczy wyglądały teraz jak pięciozłotówki. Byłam bardzo zaskoczona jej wizytą, nie odzywała się kilka dobrych lat.
Jednak moje skamieniałe już serce zostało przełamane, gdy w jej oczach dostrzegłam piętrzące się łzy.
Nie zwracając na nic uwagi rzuciłam się w jej ramiona.

Tak bardzo przypominała mi matkę. Obie miały podobny styl, perfumy.
Zaciągnęłam się jej zapachem i długo jeszcze pozostawałam w uścisku kobiety, już po czterdziestce.
Miała krótkie, brązowe włosy spięte w kucyka i niebieskie, już zblakłe oczy.

Ten jakże wspaniały i czuły moment postanowiła jednak przerwać, chcąc mi coś powiedzieć. Tak myślę.

- Wyjeżdżasz ze mną do Los Angeles i masz zabrać tam swojego towarzysza - palnęła ni z tond, ni z owąd.
Stałam w osłupieniu i jeszcze chwilę jej się przyglądałam próbując domyślić się, czy mówi serio, czy sobie ze mnie jaja robi.

- Towarzysza?- spytałam, nie do końca rozumiejąc.
- No, na pewno masz tam jakiegoś na oku - puściła mi oczko, po czym poklepała na ramieniu i wyszła.
Tak po prostu. Bez żadnych dokładnych informacji.


                                                      No po prostu zajebiście. 

Jestem już zmęczona tymi zmianami. Ostatnio w moim życiu zdecydowanie zbyt dużo się dzieje, ale nikt o tym nie wie i mam nadzieję, że tak zostanie. Nie chce zbędnej ochrony i nadopiekuńczości siostry.
Przerasta mnie to wszystko, ale dam radę. Muszę .


                                                             ***
 Zbliżała się godzina 18:00 a ja nerwowo chodziłam w kółko po pokoju.
Boję się reakcji Tessy i mojej ciotki na niego. Zdecydowanie nie wygląda jak normalny chłopak, ponieważ piercing i tatuaże mu to uniemożliwiają.
Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi i pobiegłam na korytarz, by nasłuchiwać się jej rozmowie.

- Ja otworzę ! - krzyknęła moja ciotka z kuchni. Po chwili ujrzałam ją, wycierającą ręce w szmatkę i zmierzającą ku wejściu. Otworzyła drzwi i na chwilę zmarła, a Harry uśmiechnął się przyjacielsko.
- Umm .. Ja do Morgan, jest może? - zmieszał się, drapiąc po karku.
Czy to ten sam Harry? Nie wydaje mi się.
Ciocia Suzie otrząsnęła się z transu i szybko przytuliła chłopaka, a ten otworzył szeroko oczy zdziwiony zachowaniem mojej ciotki.

                                          Gdyby ona wiedziała, jaką krzywdę mi wyrządził. 
                                             Gdyby wiedziała, że zabił jej siostrę, a moją matkę.

- To ty jesteś chłopakiem Morgan!- powiedziała, łapiąc go za policzki jak małego dzieciaka.
Nie powiem, rozbawił mnie ten widok, więc musiałam zakryć usta by nie ujawnić swojej obecności.
- Skoro jesteś jej chłopakiem, to może pojedziesz z nami do LA ? - spytała, uśmiechając się do niego ciepło. Zagotowało się we mnie i już miałam tam pójść, lecz czekałam na rozwój spraw.
Harry zmarszczył lekko brwi, a po chwili uśmiechnął się szeroko, ukazując dwa dołeczki w policzkach.
- Jasne - ucieszył się.
Pędem wybiegłam z kryjówki, rzuciłam przelotne spojrzenie ciotce i złapałam go za rękę ciągnąc do swojego pokoju. Zatrzasnęłam za nami drzwi i odwróciłam się przodem do niego.
- Co ty sobie do cholery wyobrażasz? - spytałam wściekła.
- Nic  ... a może jednak coś - prychnęłam domyślając się, o czym myśli.
Posłałam mu gardzące spojrzenie i podparłam ręce na bokach.
- Nigdzie nie jedziesz- warknęłam
- Za późno, kochanie - wstał z łóżka idąc w moją stronę.
- Nie kurwa za późno, leziesz tam i mówisz mojej ciotce, że nigdzie nie jedziesz ! - warknęłam czując, że robię się coraz bardziej wściekła.
- Lubię, gdy się denerwujesz - szepnął mi uwodzicielsko do ucha.
- Zamknij swój pieprzony ryj i idź to odwołaj ! - nie dawałam za wygraną.
- Nie. Wiesz co? Nawet mnie to kręci - powiedział, po czym przykuł mnie do ściany.
Na ustach czułam jego oddech i gdybym nie była w jakimś pieprzonym transie odepchnęła bym go.
Nie zwlekając dłużej złączył nasze usta, a gdy próbowałam otworzyć buzię i krzyknąć, on wykorzystał to, by wepchnąć mi swój język.
Jęknęłam głośno, w czego efekcie jego wybrzuszenie w spodniach napierało na moje udo.
Oderwał się jednak, gdy zabrakło nam oddechu. Wyciągnął z torebki moją czerwoną sukienkę i rzucił mi ją, na odchodne mówiąc.
- Załóż to, kochanie. Jeśli się spóźnisz sam ubiorę Cię i zaniosę do auta. Masz 20 minut- powiedział zostawiając mnie w kompletnym osłupieniu.

___________________________________
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM ;____________;

Brak weny mnie zabija, ehh.
Co wy na to, by szybciej zakończyć to FF ?

Egzamin napisany i myślę, że dosyć dobrze.
Teraz trzeba popracować nad ocenami na koniec roku ;3

I teraz proszę, aby każdy kto to przeczytał = automatycznie skomentował.

To dla mnie meega wielki kopniak motywacji :]

Stawianie tych ,,barier '' jest już dla mnie bez sensu. Jedna osoba komentuje to z pięćset razy.
Dzięki, ale nie tak miało to wyglądać.
Obserwujących przybywa, uhuh.

Ten bloog zdecydowanie jest jednym z większych moich sukcesów.
Na  moim poprzednim, a zarazem pierwszym był chyba 1 obserwator i coś ponad 3 tys. wejść.
Fakt faktem tamto opowiadanie nie było zbyt rewelacyjne, no cóżż ;>

Także żegnam się z Wami i mam nadzieję, że zaszczycicie mnie swoją obecnością ;3