niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 12

Jeju ! Pod ostatnim rozdziałem było ponad 20 komentarzy, trzymać tak dalej ! ^_^
W każdym bądź razie przepraszam, że tak długo musieliście czekać.
Pierwszym powodem jest to, że wena mnie opuszcza ...
A drugim to, że muszę się dobrze uczyć, do testu na koniec roku. A wiecie co się z tym wiąże?
Jak będę miała dużo punktów, dostanę konia ^_^
Mam nadzieję, że zrozumiecie. ZAPRASZAM DO CZYTANIA ! :)

_____________________________________________________________


-Lexi?- spytałam, gdy jej srebrny mercedes zatrzymał się pod moim wieżowcem.
- Hm ? - odwróciła głowe w moją strone, tak, że nie musiałam już oglądać jej prawego profilu.
- Boje się - spuściłam głowę.
- Czego? - spytała.
- Harrego - odparłam, bawiąc się palcami. Ona tylko głośno wypuściła powietrze i wbiła wzrok w przednią szybę.
- Nie wychodź z domu- powiedziała stanowczo.
- Ale cze..-
-Powiedziałam kurwa nie wychodź z domu! - krzyknęła, na co podskoczyłam. - Dla twojego bezpieczeństwa - dodała już nieco ciszej.
Pokiwałam głową, po czym wysiadłam z auta trzaskając za sobą drzwiami.

                                                    Kolejna będzie mi rozkazywać. Zajebiście.

                                                                           ***
 Sama nie wiem co o tym wszystkim  myśleć. W mojej głowie panuje totalny chaos, a zarazem pustka.
Moje wyprute z uczuć ciało leży właśnie na swoim miękkim łóżku, a oczy tępo wpatrują się w sufit.

Pozbierałam brudne ciuchy, by zaraz później wyrzucić je wszystkie do kosza na pranie.
Za wszelką cene starałam się jakoś zająć swoje myśli.
Czemu nie po trafię być silna?
Jestem już całkiem zagubiona w swoich uczuciach, czuje się, jakbym była martwa.
                                                         Dosłownie.



Tydzień później.

-Tess!- wydarłam się, zauważając, że mojej ulubionej sukienki nie ma w szafie.
- Co ! - w progu zawitała moja rozczochrana siostra.
- Yy gdzie zgubiłaś buta? - spytałam, wskazując na jej jedną, gołą stopę.
- Nie ważne. Co chciałaś ? - machnęła ręką.
- Gdzie zapierdoliłaś moją ulubioną sukienkę?! Znowu !  - krzyknęłam , unosząc do góry ręce, w geście frustracji.
- Nie wzięłam jej - otworzyła oczy ze zdziwienia.
- Tak kurwa , a krasnoludki latają. - zakpiłam.
- Mówię prawdę ! - uniosła ton, tupiąc nogą.
                                                       
                                                           Jak dziecko, kurwa.


- Oj, weź spierdalaj - zatrzasnęłam jej przed nosem drzwi.
Tessa potrafi być czasem bardzo irytująca, żeby nie powiedzieć wkurwiająca.
 Gdy byłyśmy młodsze zazdrościła mi figury i zawsze darła moje obcisłe bluzki.
Aha, żałosne...
Zmieniła się trochę po śmierci naszych rodziców.
Stara sie być dla mnie drugą matką, ale jej dziecinne zagrania nadal zostają.
Czasem jest bardziej popierdolona ode mnie, dziwne ...

  Zerknęłam na wyświetlacz komórki, gdy rozległ się dźwięk przychodzącego połączenia.
- Liam ? - spytałam zdziwiona.
- Tak. Morgan, możemy się spotkać? W pizzeri, tuż za rogiem? - Moje oczy rozszerzyły się, a ręce zaczęły drżeć. On jeszcze do mnie dzwoni, po tym, co zrobił mu Harry? A co, jeśli dowie sie, że spotkałam się z Liamem i go zabije ? Jak znów mnie gdzieś wywiezie?
W sumie.. Harry nie odzywa się od naszego małego ,,spotkania''. Może i to dobrze?
                                              

                                          Co ty gadasz, idiotko. NA PEWNO dobrze.


- Okey - odparłam po chwili namysłu.
- To dziś o 15 - powiedział, a połączenie zostało przerwane.


Ubrałam się w ciemne, dżinsowe rurki a na górę zarzuciłam białą koszulkę z napisem ,, Never Give Up '' .
Dostałam ją od mojej cioci, po śmierci rodziców. Od tej pory nie odzywa się, a słuch po niej zaginął.

Uczesałam włosy, na rzęsy nałożyłam tusz a na powiekach namalowałam cienkie kreski eye-linerem.
Zarzuciłam torbę z adidasa na ramię, po czym bez słowa pożegnania opuściłam mieszkanie.

                                                                    ***

- Hej - przywitał się mój przyjaciel, skradając przelotnego całusa na moim policzku.
Uśmiechnęłam sie nieśmiało i zajęliśmy swoje miejsca.
- Dobra, to może ja zacznę. - powiedział, złączając swoje dłonie.
- O tamtym incydencie zapomnijmy, nie chcę o tym gadać. Było, minęło. Żyjemy dalej. Nie czuj się przez to winna, proszę - spojrzał mi głęboko w oczy, a ja oczywiście mu uległam.
Przytaknęłam lekko i wściubiłam nos w Menu.
Oby dwoje wybraliśmy małą pizze z pieczarkami, szynką i serem. Standard.
Po skończonym posiłku wyszliśmy przed lokal, a ja stanęłam na przeciwko niego i po raz pierwszy od tego spotkania się odezwałam.
- Dziękuje - szepnęłam nieśmiało. Zachowywałam się, jakbym go znała pierwszy raz. To zupełnie nie w moim stylu.
- Za co ? - spytał, unosząc jedną brew.
- Za to, że jesteś - tym razem nic nie odpowiedział, tylko zamknął mnie w szczelnym uścisku.
- I zawsze będę - wychrypiał mi wprost do ucha, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.


Przemyłam twarz zimną wodą, po czym ubrałam moją ulubioną, bawełnianą piżamę w kropki.
Umyłam zęby, płukając  je dokładnie.
Nie miałam dziś ochoty na prysznic, byłam tak zmęczona, że moje powieki same opadały rozmazując mi od czasu do czasu widok.
Rzuciłam się na łóżko, wyciągając nowego Iphona i czytając nową wiadomość.

Jakim kurwa cudem udało mu się ukraść moją ulubioną sukienkę ?!

Mamo ? Tato ? Słyszycie mnie ?
Proszę , pomóżcie.
____________________________________________________

Zaszczycicie mnie komentarzami ? ^_^
Jak podoba się rozdział ?
Wg mnie jest okropny, przez ten brak weny. Nie ma w nim zbytnio Harrego , ale postaram się to nadrobić ;)
                                                            23 kom = next